Wymeczylam sie, nie wiem nawet co mozna o tym filmie powiedziec - irytujacy, smętny.. nużący. To cale zniewolenie, ucisnione kobiety ktore zaslepione wpatruja sie w swojego 'pasterza' na litosc boska... dlużyzny w scenach. Wydaje mi sie, ze wszystko zostalo zrobione na siłę i mialo sprawac wrazenie takiego 'megafizycznego' obrazu, ciezkiego, mrocznego. Wedlug mnie nie udalo się.
ta młoda aktorka: Raffey Cassidy - wydawalo mi sie, ze patrze na Harrego Pottera w wersji żeńskiej; sa wg mnie bardzo podobni.