Moim zdaniem najlepsza i najzabawniejsza była historia z potrąceniem.
A najsłabsza z Panem Bombitą i parkowaniem :)
Najsłabsza co nie znaczy, że zła :)
Ta z potrąceniem była według mnie akurat zbyt na poważnie, tam w zasadzie można było się tylko pośmiać z tych negocacji Mauricia
I była mocno w klimacie jakiegoś depresyjnego klimatu, co nie pasowało do pozostałych historii mocno
A ta z Panem Bombitą niesmaowicie nudna jak dla mnie, chociaż zakończenie ma bezbłędne
Co do tematu:
Najlepsza to przebita opona albo Pasternak
Najsłabsza to potrącenie albo Bombita
Najlepsza"Pasternak"- z uwagi na abolutne zaskoczenie widza ; )))
Najsłabsza "Bombita".
A w sumie chyba najciekawsza ( najbardziej intrygująca) była "La Propuesta".
Mały spoilerek : D
Metamorfoza Panny Młodej "Hasta que la muerte nos separe" też była niezła hehe...
"z uwagi na abolutne zaskoczenie widza".
Jakie zaskoczenie? W momencie gdy odezwała się trzecia osoba znająca Pasternaka, to było już jasne, co się stanie z samolotem. Owszem, niekoniecznie było wiadomo, że w taki sposób, ale jeżeli grupa osób, których losy są w jakiś sposób połączone wspólnym motywem, znajduje się w jednym samolocie, to od czasu "Zagubionych" już nie ma wątpliwości, jak się to kończy... ;)
Za to ja jestem pewien, że reżyser tego filmu zna :), bo cała pierwsza historia to w wielu elementach praktycznie kopia początku pierwszego odcinka "Zagubionych", z wieloma bardzo wyraźnymi nawiązaniami...
Hm...to bardzo ciekawe.
W momencie,gdy odezwała się...chyba czwarta osoba,pomyślałam naiwnie,że to nieźle naciągnięte jest,że to jakaś bzdura,że taki zbieg okoliczności to już nie przejdzie ;) Do czasu,gdy się nieco więcej wyjaśniło...
a ja mimo tego, że oglądałam Zagubionych, to nie wiem, co masz na myśli... co niby łączyło tych wszystkich ludzi, że lecieli jednym lotem? Bo chyba nie pamiętam...
Nie ogladalem "Zagubionych". Mimo to latwo bylo przewidziec zakonczenie pierwszego epizodu, po kolejnej osobie ktora zna Pasternaka.
Mysle ze w tym prologu nie chodzilo tworcy o zaskoczenie przez final epizodu, a o zaskoczenie calym epizodem jako poczatkiem filmu. I to sie udalo. Najsmieszniejsza chyba z Patraceniem, nie zgadzam sie ze nie pasowala do reszty. Wszystkie historie trzymaja podobny poziom. Nie nazwalbym filmu wybitnym czy genialnym. Ale interesujacym i zabawnym.
Zaskoczeniem dla mnie było, że jeszcze w rodziców wleciał.
Najlepsza z przebitą oponą.
Najmniej zapadła mi w pamięć kelnerka.
Idąc za jego tokiem myślenia, czyli destrukcja wszystkich, którzy doprowadzili do jego obecnego stanu należy przypuszczać, że dziadkowie z ostatniej sceny nie są przypadkowi :) O jego rodzicach też ktoś wcześniej wspomina.
w napisach końcowych w obsadzie tej części - wymienieni są Padre Pasternak - Hector Drachtman i Madre Pasternak - Maria Rosa Lopez Ottonello - więc chyba nie ma wątpliwości.;-)
To akurat był motyw dużo starszy, bo z Agaty Christie "10 małych murzynków".
W ogóle w wielu segmentach widać oczywiste inspiracje: Pojedynek na szosie, Upadek z Douglasem.
Swietne spostrzezenie. Duel i upadek tez mi sie od razu skojarzyli, ale reszty nie wyczailem. Watek z kelnerka tez dziwnie znajomy
A dla mnie z Bombitą była najlepsza. Jeżeli miałbym wybrać jedną, bo każda była świetna. Może nie była to też scena na której ryczało się ze śmiechu, ale tak do bólu celna i ta z cyklu "ja to skądś znam", że nie mogę jej nie docenić. Ale jeździ chodzi o historię na której się najbardziej śmiałem to ta pierwsza z wściekłym muzykiem. Najsłabsza - ufff, ciężko mi wyróżnić taką, ale jeśli miałbym to zrobić, to o chłopaku, który spowodował wypadek porwała mnie ciut mniej niż reszta.
Zgadzam się, inżynier był najlepszy.
Najsłabsza i chwilami, jak dla mnie oczywiście, żenująca była historia właściciela audi, trochę Tarantino zajeżdżało, podobnie jak historia w barze.
Też najbardziej podobała mi się Bombita. Ta scena w korku, aż mi się przypomniało kapitalne Falling Down z Douglasem. No i końcowa scena w kawiarni przy świetnej muzyce.
Najgorsza wg mnie to ostatnia historia z weselem, tu już nie bardzo miałem się z czego pośmiać. Potrącenie też zbyt porywające nie było, poza wspomnianymi już kapitalnymi negocjacjami ;)
Wszystkie mi się bardzo podobały, ale historia Pasternaka chyba najbardziej, krótka, treściwa i na temat... I stop klatka z uciekającymi rodzicami przed samolotem wybitna ;-)
Bo Pasternak 'dziki' był. Ale to, żebym przedostatni bilet do kina musiał kupować (pełna sala) to już skandal ;)
Najlepsze:
- "Pasternak"
- "W restauracji"
- "Pirat drogowy"
Reszta nieco słabsza, ale z pozytywnymi akcentami. Zgadzam się z Gypem, że ta z wypadkiem samochodowym w zasadzie zabawna tylko przy tych negocjacjach no i z tego synalka głupiego ogólnie bekę miałam. "Wesele" i "Pan Bombka" takie sobie.
Również dla mnie najsłabsza (nie słaba, ale w porównaniu do pozostałych) była właśnie ta z potrąceniem, ale na drugim miejscu od końca Wesele. Zaś najbardziej podobała mi się chyba historia z piratem drogowym, chociaż pozostałe również świetne ;) Właściwie to każda ma swoje dobre momenty.
"Jak to było? Jak trucizna się przeterminuje jest bardziej czy mniej trująca?" ;D
Hahaa ! Tak mniej więcej to brzmiało sundayborn :D Nie noo..3 pierwsze filmy, które wymieniłam są bezbłędne i obłędne, jak sobie je przypomnę to nie potrafię się zdecydować, który najlepszy bo wszystkie 3 świetnie trafiają w mój gust. No cóż i zgadzam się, że każda ma bardzo dobre momenty dzięki czemu film jako całość trzyma naprawdę wysoki mocny poziom, a ja już dłuugoo oczekiwałam na jakąś porządną współczesną czarną komedię !
P.S. Umieszczenie "Pasternaka" na samym początku + jego fenomenalna scena finałowa były strzałem w 10! Dawno nic mnie tak pozytywnie nie zaskoczyło ! :)
O to to, nie wiem czy za jakiś czas nie stwierdzę, że jednak inna historia podoba mi się bardziej, gdyż każda jest dobra ;) Lubię takie filmy, na które składają się krótsze opowieści, bo nie zawierają one zbędnych dłużyzn, a jeśli do tego okraszone są sporą dawką humoru i zwrotów akcji - tym bardziej!
Dla mnie podobnie:
- "Pasternak"
- "W restauracji"
- "Pirat drogowy"
- "Potrącenie"
Nie potrafię wybrać, która najbardziej mi się spodobała, ale 3 najzabawniejsze:
-Pasternak
-Wesele
- Bombita
Najlepsza historia to wesele (zabawa przednia), na 2 miejscu pasternak i scena w barze. 3 miejsce to pan bombka (podobał mi się ten fragment, ta cała jego walka z machiną biurokratyczną) i scena na autostradzie.
Najmniej spodobała mi się ta część z potrąceniem.
Ta z potrąceniem właśnie uważam,ze najlepsza bo najbardziej wiarygodna i najwięcej w niej sensu i ewentualnie "Wesele".
Bo w tej z weselem moim zdaniem najwięcej refleksji miało być. Ona nie miała być po prostu śmieszna. W tych pozostałych jest namiętność, zbrodnia w afekcie. A tutaj wyrachowane zło i krzywda. A sama puenta jest bezbłędna - tłum krzyczy "sprawiedliwość", a skatowaną ofiarą jest pazerny, ale niewinny Jose.
moje faworyty to zdecydowanie Pasternak, w restauracji, wesele, przebita opona(trochę mi się kojarzy z klimatem Tarantino) ;)
Jeśli miałbym je uszeregować to wyglądałoby to chyba tak:
wesele > Pasternak > opona > restauracja > potrącenie > Bombita
Mi się zdecydowanie najbardziej podobała historia Pana Bombity. Była bezbłędna i bardzo prawdziwa. Byłam całym sercem za tym Panem i za tym żeby udało mu się pokonać system. Podobała mi się też bardzo ta z weselem. Najmniej mi się chyba podobała z tym potrąceniem.
mam takie same odczucia, wesele i bombita były ciekawe i zabawne, potrącenie bardzo smutne, ostro naciągane i słabiutkie.
Pasternak był super:-) Czasami też bym sobie takim samolotem w coś a raczej w kogoś walnęła...
najlepszy był koniec wesela i samo wesele najgorsza historia to moim zdaniem z tym synem mogli lepiej to zakończyć
Czyli ta z potrąceniem?Właśnie najlepsza(nie przesadzona) i zakończenie też zajebiste.
scena z potrąceniem ciężarnej najmniej śmieszna była, przerażające że "bogaci synusie" tak mają chronione tyłki, moim zdaniem ku przestrodze
A co miało śmieszyć i po co?Historyjka fajna bo wszyscy negocjowali,każdy coś chciał ugrać(jak w życiu)każdy kombinował a i tak wszystko wzięło w łeb...
"Bombita" historia najsłabsza gdyż była nudna a zarazem taka życiowa ale zakończenie było świetne :)
"Restauracja" nabrała tępa w momencie gdy pojawił się syn.
Scena z przebitą oponą doprowadziła mnie do śmiechu po słowach "- Ma pan jakąś teorie, inspektorze? - Zabójstwo z miłości?" i to ujęcie skierowane na auto :D
Nie wspominając już o Pasternaku i umieszczeniu tej historii jako początku filmu to świetne posunięcie :)
Reszta ma swoje plusy i minusy. Ale też jest naprawdę dobra.