Nie potrzebuję przegadanych aktorów, modelujących zmysłowo głosy. Tutaj nie ma miejsca na "bajerowanie" widza. Gra mimiką, ciałem, emocjami. Plastyczne obrazy, demoniczność, zmysłowość, dramatyzm.
Naprawdę mogą pojawić się dreszcze, a kiedy jeszcze muzyka gra na żywo....
Kilku młodziaków w aktorskim fachu mogłoby się sporo poduczyć, jeśli chodzi o tworzenie nastroju. Mam wrażenie, że obecnie młodym aktorom tak mocno wbija się zasadę <nie miotaj się przed kamerą>, że oduczyli się pokazywać twarzą i ciałem cokolwiek. Marionetki z drewna.
Otóż to. Czasem jeden wyraz twarzy (rzecz niebieska - w bogatej palecie emocji) - oddaje więcej niż sto słów. Swoją drogą, nieraz zaczynam się zastanawiać jak to jest - niby wszystko idzie na przód, rozwija się - a kino jakby dokonało kroku w tył. Zbyt dużo słów, dosłowności.
Nie inaczej. Słowa bowiem są domeną intelektu, z którego czerpie rozum materiał do myślenia. Aktorstwo to sztuka wypowiedzi a także gry ciałem - poza, taniec, gest, mimika, itd. Tak więc treść aktorstwa mieści się częściowo poza zakresem predykatu intelektu, a zalicza się do języka emocji, który jest pierwotny i często niepodatny na próby werbalizacji.
Owszem, należy uznać progres w malowaniu półcieniami aktorów filmowych, ale z drugiej strony zatracono nastrój, jaki budował warsztat aktorski sprzed stu lat( co naocznie jest ewidentne właśnie w tym filmie - ,, Faust" ( 1926r. ) .
Jestem zachwycony tym filmem.