może bardziej OK, bo Denzela się dobrze ogląda
To murzyn przyznał, że dostał zasłużenie karę, wiec nie ma tutaj żadnej poprawności politycznej hehuiehuiehehue.
Hm, no wiesz... można i tak to interpretować, ale to już będzie mówiąc delikatnie... mało poprawne politycznie...:)
Sugeruje zajrzeć do słownika wyrazów obcych i sprawdzić co znaczy fraza "poprawnie polityczny"
Podejrzewam, że autorowi wątku, fraza "poprawność polityczna" pomyliła się z "dydaktycznością" bądź "przesłodzeniem", gdyż koniec filmu faktycznie dobrze opisują te dwa wyrazy.
Niektorzy chyba nie maja pojecia co to znaczy "poprawnie polityczny" bo autor tematu juz na pewno tego nie wie. Ten film jest anty poprawny politycznie.
ma w tym sensie, że jest typowo amerykańskie - musiał się przyznać, chociaż wcale nie musiał, wszyscy tacy super uczciwi, przesłodzone do mdłości
Rozumiem twój punkt widzenia, ale nie nazwałbym tego poprawnością polityczną, ponieważ "Lot" opiera się po prostu na strukturze dramatycznej mającej swoje korzenie w tragedii greckiej, a scena przyznania się była typowym Katharsis (bardzo dobrze zrobionym swoją drogą).
Za to scena po faktycznie była przesłodzona. Zaczęło się od dydaktycznego i łopatologicznego wyłożenia kawy na ławę (scena z więźniami), a potem poszło jeszcze grubiej - to, że jego syn wypalił z jakimś idiotycznym "najbardziej fascynujący człowiek, jakiego nie poznałem" nie miało nic wspólnego z rzeczywistością i było robione pod przesłanie.
Byłoby 100 razy lepiej, gdyby zamiast walić po oczach takim fałszem, pokazano by, jak jego syn i on robią mały krok w kierunku siebie. Coś niedużego. Początek. Gest.
zgadzam się i nie zgadzam:) przecież przez cały czas grał nieuczciwie ,wszystkich namawial do tego ,żeby go kryli,szedl w zaparte ,nawet to że schlał się tuż przed finałowym przesłuchaniem mogło sugerować że bedzie wybielał się dalej..nie było do konca pewne czy sie przyzna,a z synem faktycznie było mocno polukrowane
Racja. Z drugiej strony szkolny esej to mógł być jakiś początek. Szkolne zadanie stanie się podstawą do nawiązania (wcześniej niechcianych) relacji z ojcem. Druga opcja: nie wiemy co było wcześniej, zaraz pop skazaniu, może już się wcześniej spotykali, na początku oczywiście z nieukrywaną wrogością ze strony syna, a potem relacje się coraz bardziej poprawiały. (może też pomogły w tym jakieś listy, wyznanie win, itp.)
Wiesz co ci powiem, typowo amerykańskim filmem może być "snajper" tam widzisz człowieka legendę, który ni razu dziecka nie zastrzelił, uratował setki istnień i zmarł pomagając choremu człowiekowi. Typowy kowboj etc Tutaj dostajesz człowieka zniszczonego psychicznie, Rozwiedzionego, zaniedbującego syna, alkoholika i kogoś lekkomyślnego. Pod koniec jednak przyznaje się do błędu i nie ma oklasków, noszenia na rękach, pomników tylko idzie do więzienia. Dodatkowo pokazuje resztę osób które mu pomagają pomimo tego jakim człowiekiem jest i jest to też ich negatywna cecha, że go bronią . W tym filmie nie ma ani amerykańskiego snu, ani poprawności politycznej (Czarna Pantera, Uciekaj) w tym filmie w końcówce mamy scenę gdzie syn pomimo zachowania swojego ojca daje mu drugą szansę i jest to dla ciebie mdła scena, ale ten film raczej miał też uderzyć w osoby objęte tą chorobą i może gdzieś tam jest jakieś dziecko które wybaczy swojemu ojcu, matce to, że w pewnym momencie się potknął i nie może odbić się od dna.
Mnie chodzi o to, że mógłby już być konsekwentny do końca. Wiem, ze to nie Dzień niepodległości czy Armagedon, ale ta końcówka jakoś mi nie pasuje
Ciężko jest zrozumieć film, jeśli się nie wie na czym polega uzależnienie i jakie straty ponoszą ludzie wokół gdy osoba tak się prowadzi. Fakt przyznania się na koniec wynika głównie z tego, że okłamując samego siebie nigdy nie wyjdzie się na prostą by żyć trzeźwo. Alkoholik jest przez różne mechanizmy nauczony by zakłamywać rzeczywistość, bo "tak mu łatwiej", On w swoim umyśle jest ostatnią osobą, która może się do czegoś przyznać a w szczególności o sprawy związane z jego chorobą. Napewno film pokazuje jak trudno jest odbudować zniszczone relacje i do jakich kroków czasem trzeba się posunąć, a co w zamian możemy zyskać ( "jestem zamknięty, ale wolny") Często w życiu takiej osoby musi się wydarzyć coś co nazywa się "dnem" ,dla każdego inaczej ono wygląda. Kiedyś pózniej po leczeniu widząc to cierpienie jakie ludziom stworzyliśmy, łatwiej jest nam potem uświadomić sobie, że nie warto, i jest to mała cena jaką zapłaciliśmy by być w odpowiednim miejscu.