Tylko pomysł z grą w wisielca jest w tym filmie dobry. Reszta to jakaś (noworoczna?) szopka i bajdurzenie. Seryjny morderca oraz pani dziennikarz łażąca za dwoma policjantami, robiąca fotki na miejscu morderstw i na komisariacie. Zagląda sobie w różne akta i podpowiada policjantom. Do tego jeżdżą sobie wszędzie w trójkę, np. do domu ofiary, bez żadnej ekipy laboratoryjnej. Reżyser chyba mało wie o pracy w Policji.
Gra aktorska - nawet Al Pacino dopasował się do tego mizernego poziomu. Akurat na Nim widać ubiegający czas. Postarzał się mocno i można to dobrze tu zobaczyć.
O tym Urbanie nie ma się co nawet rozpisywać, dramat.