Pierwsza połowa była ciekawa, tajemnicza i można się było spodziewać czegoś dobrego ale końcówka to rozczarowanie. Scena bójki z byłą żoną była chyba reżyserowana z zamkniętymi oczami, klasyczne hollywodzkie badziewie. Scenariusz nie zachwyca oryginalnością ale na początku ratowała ten film reżyseria, ale tylko na początku, końcówki nie dało się oglądać.
Zgadzam się w zupełności, o ile w ciągu pierwszej połowy nie miałam uczucia, ze film się dłuży o tyle później film mnie irytował.
Tak, początek ciekawi, ale potem film niczym już niczym nie zaskakuje, za to zaczyna irytować. Niestety, tak jest w większości filmów opartych na twórczości Stephena Kinga. Jedynym naprawdę godnym wyjątkiem jest, w moim przekonaniu, "Sztorm stulecia".
to było pisane w czasach gdy nie było opcji "uwaga spojler" i nie da się już tego zmienić
Taaaa, się to z czasem irytujące zaczyna robić, ta nieporadność głównego bohatera. Jakoś za mało ingerencji świata zewnętrznego jest, za mało on istnieje. Nie mówiąc już o tym, że nie ma za wiele o tym oknie, stąd ten odjazd na koniec na nic nikomu. Przydałoby się też więcej prób pisania czy czytania tego czegoś. Na dobrą sprawę nie wiem, czy oryginalne zakończenie tego opowiadania w ogóle wspomnieli. No i te retrospekcyjne przebłyski - albo ja dajcie, albo nie dajcie, a nie takie badziewie na 0,3 sekundy, to tylko denerwuje. A ogólnie w takiej historii wypadałoby rozbudować głównego bohatera i pokazać jak był w lepszej formie.
Później oczywiście wszystko zostaje wyjaśnione i to nabiera sensu i wręcz okazuje się infantylne. Tylko w jednym się film nie myli - zakończenie jest najważniejsze. Tu wypadło w sumie blado, stąd taki przeciętny film. Nie jest słaby, ale zalety raczej minimalnie tylko przeważają nad wadami. Od biedy można obejrzeć.
I ogólnie przeraża mnie fakt, że taka wysoka średnia przy tylu głosach. To jedna z lepszych ekranizacji Kinga patrząc po tym, a mało się o niej mówi.
Pełno już było filmów gdzie czekasz na sam koniec aby dowiedzieć że było to tylko wyobrażenie a bohater miał drugą osobowość...
Zgadzam się, film jest intrygujący i buduje ciekawość ale końcowe 10 minut wyjaśnienia nie rekompensuje kosztu prezentowania widzowi niezrozumiałych tajemnic. Nie wiem więc skąd tak wysoka ocena. Czy ja czegoś nie dostrzegłem?
Dla mnie pierwsze 30 minut było ciekawe. Od momentu z psem już można było sie domyśleć do czego to zmierza. Im dalej tym bardziej bylem przekonany, że film mnie nie zaskoczy.