Film był słaby w każdym swoim najmniejszym aspekcie ale fakt dzięki temu spójny... Jedynka była nie równa raz lepsza Raz gorsza, a to... To nawet nie jest film.

Tylko w którym miejscu jedynka była lepsza od dwójki?

Dla mnie osobiście jedynka była zabawniejsza. W dwójce miałam poczucie, że żarty są totalnie na siłę.

Dali za dużo poradni małżeńskiej Venoma z Brockiem, a za mało Carnaga z Shriek (te kłótnie na koniec były przez to kiepskie), do tego brak akcji. Pierwsza połowa przegadana, a potem akcja nie przeplatała się z humorem, jak w jedynce. Do tego brak R, tylko R-13, to też musiało wpłynąć na scenariusz.

dokładnie, usiłował być zabawny choć kompletne to nie wyszło ...

Mi też się jedynka bardziej podobała, bo nie wiedziałem czego oczekiwać i było drobne zaskoczenie. Poza tym jedynka miała ciekawszą fabułę, tutaj fabuły praktycznie nie było w ogóle. To co widzieliśmy na ekranie ciężko nazwać fabułą, 10 latek napisałby taki scenariusz i to na przerwie pomiędzy lekcjami. Scena w kościele z dzwonem, jak to zobaczyłem to sobie pomyślałem - "poje..ło ich, przecież to było w poprzedniej wersji"? Poważnie, nie stać ich było na wymyślenie czegoś lepszego? Jedyny plus tego filmu, to Carnage i scena po napisach. Żarty i docieranie się pomiędzy Eddiem i Venomem na początku jest zabawne, ale potem, jak już to ktoś powyżej napisał, staje się męczące i wymuszone. Pod koniec seansu już mnie to nie śmieszyło. Ogólnie film bardzo przeciętny. Bohaterowie nijacy, a efekty specjalnie momentami mogłyby być lepsze.

Jeszcze nie widziałem dwójki, ale trudno mi nazwać fabułę pierwszego Venoma jakkolwiek ciekawą. To jest najbardziej sztampowa historia superhero z możliwych- gość trafił tam gdzie nie powinien, odkrywa tajne eksperymenty, dostaje supermoce których początkowo nie kontroluje, szalony szef złej korporacji chce zniszczyć świat i trzeba go powstrzymać, na końcu nawalanka dwóch gości z identycznymi mocami. Bum, świat uratowany, wszyscy szczęśliwi się rozchodzą. Tutaj zapowiada się podobnie, ale już seryjny morderca/psychopata jest ciekawszy od szefa złej korporacji, no i jest to ikoniczny Carnage, a nie jakiś Riot o którym nikt nie pamięta.

To znaczy fabuła jedynki była nie tyle ciekawa sama w sobie, bo jak dobrze napisałeś, był to film schematyczny. Była jednak ciekawsza od drugiej części Venoma. Dwójka jest jeszcze bardziej schematyczna i nudna. W jedynce był niewielki element zaskoczenia, bo twórcy filmu zmienili co nieco względem komiksów. W dwójce, już nie chcę spoilerować ci filmu, ale każdy wie kim jest Carnage. Po prostu dostajemy byle jaki scenariusz, w którym i tak wszystko sprowadza się do finałowego pojedynku dwóch symbiotów. Początek i środek jest pretensjonalny i wymuszony, taka zapchajdziura przed finałowym starciem, na którym glównie skupia się film. Eddie Brock/Venom to postać cholernie nudna. Humor jest, ale jest go momenatmi za dużo, przez co film jest chwilami niepoważny. Brakuje napięcia, dramatyzmu. Moim zdaniem film z Venomem, a tymbardziej z Carnagem powinien być trochę bardziej drastyczny i krwawy. No ale niestety, jest to robione pod młodszych widzów, pod nastoletnią publicznosć. Dostajemy zatem jeszcze bardziej schematyczną fabułę, z beznadziejnymi bohaterami pozbawionymi głębi. Jedynka, może dlatego, że był to pierwszy film z Venomem bardziej się podobała. W dwójce nie odstajemy niestety nic nowego.