Problem przedstawiony w filmie jest poważny ale sam film od pewnego momentu to cyrk . Zaczyna się klimatycznie , potem jest dość "strasznie" i przygnębiająco , następnie zaczyna się typowa amerykańska papka czyli gonitwy strzelaniny itd. Szkoda bo ten temat (klonowanie) prosił się o jakiś dobry , trochę ambitniejszy film SF a dostaliśmy typowe kino akcji SF. Trzeba powiedzieć że w środkowej częsci filmu sceny akcji są na prawdę niezłe. Wizualnie nie ma czego zarzucić. No ale zbyt to się robi infantylne i naiwne w miarę postępu akcji więc więcej niż 6/10 nie dam
Sztampowe zakończenie. Najzabawniejszy to był moment gdy bohaterka wyjmuje ukrytu w kroczu pistolet, zrywa się z operacyjnego łóżka do którego oczywiście nie jest przywiązana i zaczyna zabijać ochroniarzy.
..pomijając fakt, że chcieli ją kroić ubraną.. i że nie została przeszukana dokładnie po takim wyskoku... w dodatku bohatersko nie zabiła nikogo tylko postrzeliła/uderzyła - żeby nie było najmniejszych wątpliwości, która strona jest biała, a która czarna..
Wizualnie fajny, ale tak jak piszecie, te akcje w stylu Baya są tutaj nie miejscu...
Taaak i ten moment gdy Lincoln i jego „właściciel” walczą ze sobą i czarny nie wie, do którego strzelić po czym strzela do tego, który ma bransolete, choć może być w błędzie, a wystarczyło zapytać o cokolwiek (miejsce urodzenia, rodzine, znany film itp.), wiadomo, że klon by się zawahał.
zgadzam się, głowni bohaterowie mieli takie szczęście jak ci w 2012 i w wielu innych filmach akcji, nie wiem kto to łyka i komu się podoba, nie da się zrobić dobrych efektów, dramaturgi i realizmu (?)