Sezon 1 był fantastyczny, sezon 2 bez Dougiego zdecydowanie mniej udany, choć nadal dobry.
Ale nie jestem w stanie zrozumieć po co Gervais uparł się na tak ostre epatowanie obrzydliwością Kevina. Rozumiem, że stanowił on kontrast dla dobra i niewinnosci Dereka, że miał pokazać, że tylko ktoś tak czysty jak Derek dostrzeże w nim coś więcej niż odrażającego żula, doceniam te 2 czy 3 sceny kiedy stawał się szczery i pokazywał głęboko zakopane dobro (rzeźba Ivora, nauka jazdy na rowerze itd.). Ale oddawanie mu czasu ekranowego wcześniej zarezerwowanego dla Dougiego (który był rewelacyjnie napisany i zagrany) to wg mnie strzał w stopę i duże przegięcie. Serial mocno na tym traci