Polecam. Nie dajcie się zmylić po pierwszym odcinku, bo każdy kolejny jest jeszcze lepszy.
Myślę, że można by je było jeszcze troszkę dopieścić animacyjnie, choć zdaję sobie sprawę z tego, że zanimowanie czegoś tak pięknego jak jazda figurowa nie należy do najłatwiejszych zadań. Mimo to, każdy odcinek oglądało się bardzo przyjemnie. Twórcy raczyli nas ciekawą fabułą (choć rozwój wydarzeń nie każdemu przypadnie do gustu), a choć światło reflektorów skupiło się na dwójce/trójce głównych bohaterów, to i tak pozwolono nam po troszku poznać innych zawodników, za co spory plus.
Liczę na to, że za jakiś czas dostaniemy kolejny sezon. :)
"Myślę, że można by je było jeszcze troszkę dopieścić animacyjnie, choć zdaję sobie sprawę z tego, że zanimowanie czegoś tak pięknego jak jazda figurowa nie należy do najłatwiejszych zadań"
Oprawa graficzna to akurat jedyny plus tej serii. Pod jakim względem dopieścić?
Chodzi mi konkretnie o układy. Czasami kontury sunących po lodzie bohaterów wyginały się w dość karykaturalny sposób. Często też kopiowano sceny jazdy figurowej i wklejano w kolejnych odcinkach, a przecież można byłoby zrobić nowe ujęcia tego samego układu. To tyle. Same projekty postaci, tła, ogólnie kreska bardzo mi się podobały. :)
A mogłabym zapytać dlaczego taka niska ocena?
Układy są takie same, bo programy zawodników na dany sezon w zasadzie nie zmieniają się. Natomiast w serialu sceny tylko minimalnie powtarzają się, ktoś zadał sobie trud i na yt zrobił zestawienie programu Yuria z czterech odcinków - tylko część ujęć powtarzała się.
Doskonale napisana opowieść ze świetnymi, wielowymiarowymi postaciami. Plot twist 10 odcinka to prawdziwe mistrzostwo, a finał serialu zadowala na obu płaszczyznach: rywalizacji sportowej i wątku Victuuri. Warto, nawet jeśli trzeba najpierw nauczyć się - jak w moim przypadku - oglądać anime :-)
Obejrzałam na raz, całkiem przyjemne anime. Główny bohater to dla mnie niestety porażka, ale Prisezki nadrabia <3 Niekoniecznie dostrzegam ów porywający wątek miłosny, którym zachwyca się tyle fanek, może w drugim sezonie lepiej go ukażą.
Tak jak stwierdziła Roksella - całkiem przyjemne anime. Główny bohater jest nieco irytujący, ale da się przeżyć, za to Plisetsky - awww. <3
Viktuuri lubię, ale jakoś mnie nie porwało. Nie przepadam za wątkami miłosnymi według schematu: szara myszka poznaje swojego idola i mamy tru lov.
Zgadzam się. Obejrzałam niedawno z czystego przypadku i zakochałam się w tym serialu oraz postaci Victora. W swoim życiu widziałam niewiele seriali anime, co zupełnie nie przeszkadzało mi w zachwycaniu się nad Yuri on Ice ;) Pomijając bardzo ciekawą fabułę i nieznaną mi wcześniej tematykę łyżwiarstwa figurowego, urzekła mnie subtelność w ukazaniu relacji Victora i Yuriego. Seriale yaoi były dla mnie zazwyczaj przesadzone i za ostre, za to tutaj majstersztyk :) Jestem ciekawa, czy powstanie drugi sezon, bo wydaje mi się, że końcówka pierwszego niejako zapowiedziała kolejne przygody z mistrzostwami.